O godzinie 6 rano miałem problem – cierpiałem na biegunkę. Zdecydowałem się nie gasić tej samej śmieci i poszukałem schowka, aby w nim wypróżnić się. Wykorzystując ten kunsztowny plan, wezwałem mojego jeśliśliśmy śmieciotwórcę. Postanowiłem się bawić i upokorzyć go, karmiąc go moją biegunką i wsunięciem śmiecio-strap-on w gardło. Niech on nie umie jeszcze w nasączaniu, ale sztuczny penis wypełnia jego gardło, nasycony śmieciami. Niech się dusi i wymiotuje, a następnie zje własne wymiociny śmieci. Pomogę mu, pchnąć go głębiej.