Kocham szczególnie kładzioną w ustach niewolnika moją trwogę PO wytrysku. Związane ręce i zawieszone, aby upewnić się, że nie ma ucieczki, delikatnie masyruję nadwrażliwy czubek jego penisa, aż zapłaka za litości. Udzielam mu litości w postaci zalepienia mojej krocza nad jego ustami i wypchnięcia swoich odchodów w dół gardła tak mocno i gwałtownie, jak tylko umiem, śmiejąc się, gdy on panikuje za mną. To jednak nie koniec. Naklejam mu wargi i głowę, uwięziając resztę odchodów, które nie był w stanie połknąć, a następnie zaszyję jego twarz woreczkiem, podczas gdy uderzam jego głowę o ścianę moim pośladkiem, aby był zmuszony czerpać powietrze. No, powietrze i odchody. I zostawiłem go w ten sposób. Skonfundowany. Prawdziwie skonfundowany. … Pani Wael.