Wciąż śmialiśmy się z pożeracza odchodów. Ubraliśmy go w psa, zmuszaliśmy go do węchania penisem, tyłkiem i pośladkami. Musiał zarabiać na nasze odchody! Następnie w jego odbytniczce wstrzyknęliśmy krem, wydał on gaz, a strumień wyleciał, byliśmy bardzo zabawieni. Następnie ja i mojego niewolnika zmusiliśmy do wypicia naszego kału, udając, że będzie to pseudoscat. Dusił się, ryczał jak świnia i wszystko zjadł. Jest to zdrajca, niewolnik i nic więcej. Pożeracz odchodów.