Shiko trzymał swoją sztywną szyję wysoko, jak wilczyca zmagała się z wydaleniem bardzo dużego i bardzo zielonego kawałka kału. Miał on go chwytać pyskiem i wypełnić swoją jamę niczyms innym, jak tylko kałem pani. Teraz, gdy jego pysk był pełen do kapacji, zmagał się z żuciem cuchnącego śmieci, który płonął kwasem i solą. Był całkowicie podporządkowany, a teraz był tylko ludzkim toaletą dla tych wilczyc. Ponownie pchnięty na ziemię i poczując bezradność, wilczyce wyładowały jeszcze jeden potężny kał do jego pyska, powodując, że jego brzuch mruczał z głodu.