Moja znajoma Gabriella i ja znajdujemy się w górach na świeżym powietrzu, sezon narciarski dobiega końca, a śnieg topnieje, ustępując miejsca błocie. Wilgotne i miękkie błoto, które otacza ławkę, na której siedzimy i nieuniknione, że zabrudza wszystkie nasze buty: fortunatnie nigdy nie opuszczamy naszego niewolnika, gotowego wyczyścić podeszwy swoją językiem. Ilość błota jest naprawdę przesadna i po pewnym czasie nie tylko jego język, ale całe jego twarz zostaje całkowicie czarnym i zabrudzonym błotem, widok straszliwy i bezużyteczny, bo kiedy wstańemy z niej nasze buty ponownie zostaną zabrudzone, ale kto się obiera, piękno tkwi w zabrudzeniu tego robaka! Również biorę duży drewniany kij w pobliżu, kładę go na jego barkach, aby pchać go w kierunku podeszew Gabrielli: nie ma mu ucieczki i w końcu pozwalamy mu ochłonąć swoje twarz w śniegu…