W domu ze swoim nowym psem na smyczy, dzisiaj sprawię, by doświadczył mojego osobistego leczenia przeciw Covid. Pochylam się i chwytając go za szyję, wyjaśniam, że leczenie, które wymyśliłam, zakłada przyjęcie dwóch szczególnych dawek, obu przez usta… Kilka uderzeń, zmuszam go, by otworzył usta i postępuję: pierwsza dawek to wzięcie mojej śliny. Powtarzam, by w jego ustach i połyka wszystką moją ślinę. Druga dawek będzie pochodzić bezpośrednio z mojego pęcherza, ale najpierw chciałabym zrobić mały test na jego maskę. Umieszczam ją w miseczce i zaczynam nawilżać ją moim żółtym nektarem. Bielizna mnie trochę rozburzy, więc ją zdaję i decyduję się ją postawić na jego twarzy i przykryć jego głupią twarz. Po napełnieniu maski i miseczki jest czas, by to głupie zwierzątko wypiło. Pije bezpośrednio z maski i gdy skończy, przykrywam mu twarz maską i wysyłam.