Dziś odwiedziny będą bardzo inwazyjne, moja sadystyczna naturą płynie w nadmiarze, a meczennik, który na stole czeka na mnie całkowicie nagi, nie wie, czego może się spodziewać. Jest nagim, dokładnie ogolenym i z rozpostartymi nogami w pozycji ginekologicznej: idealnym do zabawy z jego skórą za pomocą moich igieł do przecierania. Są to bardzo długie igły, które umiejętnie wprowadzam do penisa, przekłuwając go jak szaszłyk na grillu. Jest prawdziwym masochistą, nie skarży się, wręcz ceni sobie kontrolowaną ból, którego mu wymierza jego Pani/Lekarka, więc chcę popłacać jego przyjemnością i zaczynam masturbować to przebite prącie, które powoli się wytraca… Cieszy się z tego, ale ja nie mam jeszcze dość, chcę też dodać jeszcze dwa haki: wsadzam je po bokach napletek i potem przymocowuję do okrągłego podparcia, aby utrzymać skórę na rozciąganiu. To naprawdę piękny obraz, ale teraz, gdy skończyłam swoje dzieło, zostawię go tam tak, z wilgotnym prąciem i obciążonymi jądrami…