Wczoraj zjadłam tak dużo owoców, jabłek, arbuzów. Byłam pękając na przepuklinę. Miękkie, wonne kałuże wypływały z mojego zadu jak wodospad. Jakie ulga, jakie przyjemne uczucie, by opróżnić się z wielkiej, miękkiej kopciuchy. Patrzcie, podziwijcie, tworzę dużo kału, a niewolnicy otwierają i próbują nie przegapić ani kropli.